Cześć kochani. Dzisiaj chciałam z wami porozmawiać o tak zwanych wysoko wrażliwych osobach, czyli WWO. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że albo wy jesteście takimi osobami, albo ktoś z waszego bliskiego otoczenia jest osobą wysoko wrażliwą. Także zapraszam.
Nie wiem, czy pamiętacie jak w drugim odcinku podcastu, który nosił tytuł: „Dlaczego jesteśmy inni?” opowiadałam o temperamencie i o tym, że są osoby tak zwanie nisko reaktywne, które można by określić jako osoby, które są szklanką w niewielkiej ilości wypełnioną płynem i trzeba dużo dolać, żeby przelać płyn w tej szklance. I są osoby tak zwane wysoko reaktywne i te osoby to są szklanki, które mają dużo płynu i tylko trochę wystarczy do nich dolać, żeby się wylało. I myślę, że ta analogia super opisuje właśnie osoby, które określane są mianem WWO, czyli bardzo szybko dochodzi do przeciążenia czy przegrzania ich układu nerwowego. Obszary, w których ta większa wrażliwość układu nerwowego się objawia to np.: przeszkadza nam ostre światło, różne dźwięki, w tym nawet dźwięk przejeżdżającej karetki, możemy być bardzo wrażliwi na zapachy, ale także na nastroje innych ludzi. Wyczuwamy od razu co się dzieje, wchodzimy do pokoju i już wiemy, że coś się stało albo wyczuwamy, kto jest w jakim humorze. Może to oznaczać także, że jesteśmy bardziej wrażliwi na różne szorstkie tkaniny. Możemy być też bardziej wrażliwi na głód, nie zauważamy momentu, kiedy robimy się głodni, ale jak już nas dopadnie to po prostu boli nas głowa, nie jesteśmy w stanie o niczym myśleć, tylko o tym, że musimy po prostu coś zjeść. Ale też bycie osobą wysoko wrażliwą oznacza, że jesteśmy bardziej wrażliwi na sztukę, sami się realizujemy w tym zakresie albo jesteśmy obserwatorami i uwielbiamy napawać się tym. To oznacza też, że możemy na przykład nie lubić dużych spotkań, możemy nie lubić dużych zmian albo potrzebujemy po prostu trochę więcej czasu, żeby odnaleźć się w nowej sytuacji. Bardzo fajną definicję, kim są osoby wysoko wrażliwe, podała Elaine Aron, która opracowała ten termin. Rozpoczęła szerzej zakrojone badania w tym zakresie i wszystko opisała w swojej książce: „Wysoko wrażliwi”. Elaine Aron, aby opisać osoby wysoko wrażliwe, posługuje się takim modelem, który nazywa się ‘DOES’. Jest to akronim pierwszych słów, które opisują cechy osoby wysoko wrażliwej.
Pierwsze ‘D’ od angielskiego ‘depth of processing’, czyli głębia przetwarzania. Oznacza to, że osoby wysoko wrażliwe dogłębnie analizują informacje i szukają różnych powiązań. Może to się odbywać na poziomie świadomym – dłużej podejmujemy jakąś decyzję, dlatego, że musimy przeanalizować większą ilość danych, najpierw je zbieramy później analizujemy. Przez to te decyzje są lepiej zaplanowane. Decyzje mogą być też podejmowane na poziomie nieświadomym i wtedy mówimy o intuicji. Bardzo często te decyzje podejmowane z głosem intuicji są dobre. Nie zawsze tak jest, natomiast rzeczywiście nawet jak nam się wydaje, że podejmujemy jakąś decyzję a jest to właśnie ta intuicja, coś co przeanalizowaliśmy, tylko że na tym poziomie nieświadomym, nawet sobie nie zdawaliśmy z tego sprawy. W głębi przetwarzania ważne jest jeszcze, że to nie dotyczy tylko analizowania informacji takich powiedzmy chłodnych, często też oznacza analizowanie różnych sytuacji, które się odbyły.
Później mamy ‘O’, ‘Overstimulation’ czyli prze stymulowanie. To jest myślę jedna z cech, która jest najczęściej kojarzona z osobami wysoko wrażliwymi. Natomiast jak widać nie jest to jedyna cecha. Rzeczywiście osoby wysoko wrażliwe przetwarzają większą ilość danych. Dostrzegają więcej rzeczy, więcej bodźców i dlatego szybciej są prze stymulowane. Po pierwsze – mają mniejszy poziom przyswajania, tą granicę przeciążenia układu nerwowego. Po drugie – osoby wysoko wrażliwe dużo więcej widzą, a nasze organizmy są tak stworzone, że nie dostrzegamy wszystkich rzeczy właśnie dlatego, że w świecie się tyle dzieje. Gdybyśmy mieli zwracać uwagę na wszystko, to nie dalibyśmy rady funkcjonować, więc nasz mózg jest tak zorganizowany, że skupiamy uwagę na czymś konkretnym – często nie dostrzegamy innych rzeczy. Jest takie słynne badanie – poproszono ludzi, żeby się skupili na osobach, które grają w piłkę, żeby podążały wzrokiem za piłką. Większość badanych w ogóle nie zauważyła, że w czasie, kiedy te osoby grały, na drugim planie przechodziła osoba przebrana za goryla. Wydaje się to nieprawdopodobne, natomiast właśnie tak działają nasze mózgi. Skupiamy się na jednej rzeczy, wyizolowujemy ją dlatego, że nie bylibyśmy w stanie funkcjonować, gdybyśmy mieli się skupiać na wszystkim czy zauważać wszystko dookoła. Osoby wysoko wrażliwe nie zwracają uwagi na wszystko, natomiast ten obszar uwagi jest bardziej rozszerzony. Widzą dużo więcej, dlatego między innymi dla tych osób bałagan jest męczący. Kiedy jest dużo przedmiotów, dużo elementów mogą się czuć po prostu przytłoczone. Jeśli wejdą do pomieszczenia, gdzie jest dużo rzeczy i nie są one poukładane tylko są porozrzucane w różnych miejscach, może to w nich budzić taki poziom pobudzenia układu nerwowego, że ciężko im będzie się skupić na innych rzeczach. Jeśli wchodząc do takiego pomieszczenia mają jeszcze podjąć rozmowę z innymi osobami lub próbują się skupić na rozmowie z jedną osobą, ale w pomieszczeniu jest więcej osób i one też rozmawiają, gra muzyka lub włączony jest telewizor, to jest po prostu tak dużo bodźców, że osoba wysoko wrażliwa może się bardzo szybko przegrzać. W efekcie tak się napnie, że będzie potrzebowała bardzo szybko się jakoś z tej sytuacji wydostać, żeby móc trochę uspokoić swój układ nerwowy – to jest overstimulation.
Jest jeszcze ‘E’. Emotional Reactivity, czyli reaktywność emocjonalna. Chodzi o to, że tak jak jesteśmy wrażliwi na różne rzeczy, które się dzieją wokół nas, na różne bodźce, tak jesteśmy też wrażliwi na drugą osobę. Najczęściej mamy bardziej rozbudowaną empatię, czy takie współodczuwanie. To co ciekawe badania pokazują, że osoby wysoko wrażliwe są szczególnie podatne czy wrażliwe na tak zwane pozytywne emocje – ciekawość, satysfakcję, radość. Gdy odczuwamy te emocje możemy po pierwsze, łatwiej dostrzegać i doceniać te pozytywne rezultaty. I to oczywiście nie dotyczy tylko pozytywnych emocji, tych negatywnych również. Natomiast ciekawe jest, że właśnie szczególnie potrafimy wyłapywać te dobre momenty i potrafimy z ludźmi te dobre momenty dzielić. Jeśli spotykamy się, rozmawiamy z osobą, która jest w bardzo dobrym humorze, której się coś powiodło, osiągnęła jakiś sukces, to jesteśmy w stanie szybko wejść w to i jakby czerpać z tej osoby pozytywne wibracje.
I jeszcze jest ostatnie ‘S’. Sensing the subtle – wyczuwanie subtelności, czyli dostrzeganie różnych niuansów, nastroju, wyłapywania takich niewerbalnych sygnałów, mimiki ciała. Wszystko to powoduje, że bardzo dobrze wyczuwamy drugą osobę a głębia przetwarzania, aktywność emocjonalna, to wyczuwanie subtelności też nam w tym pomaga. Głębia przetwarzania może też dotyczyć tego, że właśnie analizujemy różne sytuacje. To oznacza, że jeśli osiągniemy sukces albo poniesiemy porażkę, więcej czasu poświęcimy na analizę całej sytuacji i wyciągniemy wnioski na przyszłość. Analiza nie musi być w kontekście powiedzmy negatywnym, bo często się spotykam z takim pojmowaniem tej głębi przetwarzania.
To, dlaczego tacy jesteśmy? Dlaczego ten układ nerwowy tak wygląda? Jest on kwestią wrodzoną. Badania pokazują, że nawet wśród bliźniaków, potrafią się urodzić osoby, których układ nerwowy się inaczej zachowuje. Już w pierwszych dniach życia, można zaobserwować różnice pomiędzy bliźniakami. Jedno dziecko może być bardziej wrażliwe na wszystkie dźwięki, jakieś głosy. Może być bardziej płaczliwe. Badania pokazują, że jest duża korelacja, jeśli chodzi o rodziców wrażliwych i dzieci, prawdopodobnie ma to podłoże genetyczne. Jeśli mamy osobę wysoko wrażliwą, istnieje duże prawdopodobieństwo, że któreś z rodziców jest osobą wysoko wrażliwą. To, co jest ważne, co trzeba podkreślić, że osoby wysoko wrażliwe stanowią według badań około 20% populacji – 1/5 populacji to osoby wysoko wrażliwe, natomiast kolejne 30% jest określanych jako wrażliwe. I to, co jest też bardzo ważne, to nie ma jakiejś dysproporcji, jeśli chodzi o płeć. Oznacza to, że tak samo dużo jest wysoko wrażliwych kobiet, jak i wysoko wrażliwych mężczyzn. Więc jeśli chodzi o możliwości układu nerwowego osób wysoko wrażliwych, jest to cecha wrodzona. Natomiast jest bardzo istotne w jakich warunkach taka osoba się wychowywała. Świadomi rodzice, którzy wiedzą, że mają do czynienia z dzieckiem, które jest wysoko wrażliwe, że ma układ nerwowy, który szybciej się przegrzewa – będą uważni i świadomi w wychowywaniu, są wstanie takie dziecko wyposażyć w zasoby, w takie narzędzia, że będzie ono w stanie swobodnie funkcjonować w życiu dorosłym. I to jest bardzo ważne dlatego, że w przypadku ciężkiego dzieciństwa, różnych traum osoby wysoko wrażliwe rzeczywiście mocniej to przechodzą. Badania pokazują, że na przykład depresja częściej występuje u osób wysoko wrażliwych, ale u tych wysoko wrażliwych, które miały właśnie jakieś ciężkie dzieciństwo. Oznacza to, że u osób wysoko wrażliwych, które miały, powiedzmy normalne dzieciństwo, gdzie miały zbudowane poczucie bezpieczeństwa, nie ma statystycznie różnicy między takimi osobami, a osobami, które są z grupy ‘nie WWO’, jak widzicie, wychowanie jest rzeczywiście bardzo ważne.
Oczywiście jeśli jesteś osobą WWO, która miała ciężkie dzieciństwo, to nie znaczy, że jesteś na przegranej pozycji, z tym też da się pracować. Takie osoby w dorosłym życiu są w stanie zbudować te zasoby, których im zabrakło w czasie dorastania. Potrzebna jest świadomość, ale też praca, najczęściej z pomocą psychoterapeuty, bądź psychiatry, czasami też leków i naprawdę nie bójmy się podejmować różnych działań, które mają nam pomóc w życiu. Nie wszyscy WWO są identyczni, psychologowie wyróżniają dwa układy. Jeden – aktywizacji behawioralnej, czyli taki, który nas zachęca do podejmowania różnych działań, a drugi – hamowania behawioralnego, czyli unikania, powstrzymuje nas on od działania. Można by było nasze życie opisać jako walkę tych dwóch sił. Z jednej strony chcemy czegoś spróbować, z drugiej strony coś nas wstrzymuje. Może to być na przykład skok na bungee, podejście i zagadanie do kogoś czy cokolwiek innego. Z jednej strony byśmy chcieli, ale z drugiej strony jednak nie. Pytanie, która z tych sił jest silniejsza w danej sytuacji, bądź jak najczęściej działamy. W ramach tych dwóch układów badania pokazują prawdopodobne rozróżnienie na dwa typy osób wysoko wrażliwych. Jeden typ ma mocniejszy układ hamowania i słabszy układ aktywizacji – jeśli się zastanawiamy nad podjęciem jakiegoś działania to mocniej do głosu dochodzi system hamowania i nie podejmujemy działania. To są takie osoby, które wybierają spokojny, prosty styl życia, są ciche i jak mogą unikają wszelkich możliwych sytuacji, w których mogą dojść do prze bodźcowania, czy wystawić ten swój układ nerwowy na jakąś taką sytuację, gdzie będzie bardziej pobudzony. Drugi typ WWO to osoby, które mają silny system hamowania, ale mają też silny system aktywizacji – są bardzo ciekawe świata, ale jednocześnie są ostrożne. Chcą spróbować, ale muszą podjąć różne działania, zaplanować, żeby się upewnić, że wszystkie środki bezpieczeństwa zostały zapewnione. Są to osoby, które się szybko nudzą, ale też szybko ulegają nadpobudzeniu.
I teraz znając te dwa typy osób, możliwe jest, że będziemy na przykład zostawać za bardzo wewnątrz, to znaczy, że za bardzo się skupiamy na ochronie naszego wnętrza. Chcielibyśmy coś zrobić, ale obawa, że się wystawimy na dyskomfort jest tak duża, że rezygnujemy z tego. Nawet jeśli byśmy chcieli czegoś spróbować, to po prostu nie, nie, nie. Za bardzo skupiamy się na tym, żeby nie dołożyć sobie niepotrzebnego stresu. Elaine Aron podaje bardzo fajny przykład czy taką metaforę jak myślimy o sobie, o swoim ciele, żebyśmy myśleli o nim jako o niemowlaku, czy o małym dziecku, które potrzebuje większej czujności. I my, nasza świadomość, jest wyrozumiałym rodzicem, który stara się pomóc dziecku wejść w ten świat, stworzyć bezpieczne otoczenie, ale z drugiej strony nie wyręczać. Wyobraźmy sobie tutaj taką analogię do nauki jazdy na rowerze. Dziecko, które dopiero zaczyna swoją przygodę trochę się boi, bo jest to coś nowego, nie wie, jak to robić, boi się, że się może uderzyć. Wyrozumiały rodzic nie powie: “Nie, nie rób tego. To jest niebezpieczne, zrobisz sobie krzywdę”. Wyrozumiały rodzic założy dziecku kask i powie: “Ruszaj. Ja tu jestem koło ciebie. Jeśli będziesz potrzebować mojego wsparcia, jestem. Nie bój się, po prostu jedź”. I tak samo moglibyśmy pomyśleć o nas samych, jeśli czujemy potrzebę, żeby coś zrobić. Chcielibyśmy pójść na przykład na bankiet. Chcielibyśmy wziąć udział w jakimś szkoleniu, czy chcielibyśmy coś zaprezentować, odezwać się albo wziąć udział w jakimś projekcie. Zabezpieczmy przestrzeń, postarajmy się maksymalnie zbudować takie możliwości, żeby zminimalizować dla nas ten stres. Powiedzmy sobie na przykład: “Dobra, idę na ten bankiet. Jeśli będę się czuł przeciążony, to po prostu wyjdę” albo: “Biorę udział w tym projekcie, ale może na samym początku wezmę mniej zadań, coś łatwiejszego. Zrobię cokolwiek, żeby zrobić ten pierwszy krok, ale nie będę robił olbrzymiego wielkiego skoku”. Tutaj też jest ważne, żeby się po prostu nie zatrzymywać.
Może być tak, że na przykład myśl o wystąpieniu publicznym, powoduje po prostu drgawki. Jak o tym myślimy to nam się robi niedobrze i wyobrażamy sobie, że nie ma możliwości, żebyśmy to zrobili. Natomiast jeśli będziemy próbować z czasem będzie coraz łatwiej, opowiadałam o tym przy okazji ostatniego odcinka z Piotrkiem Lewandowskim. Na temat tych różnic indywidualnych w oparciu o model insights i o moim doświadczeniu ze studiów, gdzie formą zaliczenia praktycznie każdych warsztatów były wystąpienia, trzeba było coś zaprezentować. Zazwyczaj dobieraliśmy się w grupy 2, 3 osobowe i trzeba było potem grupowo wystąpić, coś przedstawić. Dla mnie to była po prostu masakra, ale przez te 5 lat studiów tak się do tego przyzwyczaiłam, że końcowe zaliczenia nie robiły na mnie dużego wrażenia. Dalej czułam to pobudzenie, natomiast nie było to paraliżujące jak na samym początku. Ten trening dał mi taką możliwość, że teraz prowadzę szkolenia i dalej czuje jakiś poziom pobudzenia, ale nie jest tak, że nie jestem w stanie zebrać myśli. Więc tutaj też nauka dochodzi do tak zwanej habituacji, czyli wyuczenia, gdzie już ten poziom jest mniejszy, nie budzi to takich emocji. No i druga sprawa, że jeśli mamy wystąpienia publiczne, to upewnijmy się, że się do tego przygotujemy. Przygotowanie, przygotowanie, przygotowanie. W takich sytuacjach najlepiej po prostu mieć wszystko przećwiczone, ile się da. Czyli ważne jest, żeby nie wycofywać się zupełnie, próbować tego tak zwanego wychodzenia ze strefy komfortu. Jeśli czegoś chcemy zastanówmy się jak możemy zabezpieczyć przestrzeń wokół nas, jak możemy zabezpieczyć siebie, żeby maksymalnie zwiększyć komfort i zminimalizować możliwe nadmierne pobudzenie.
Tutaj jeszcze mi się przypomina inna książka, która też opowiada o tych dwóch układach – książka „Ona ma siłę”, o kobiecej seksualności. Autorka mówi, że w nas – zarówno w kobietach jak i w mężczyznach – działają dwie siły. Właśnie ta hamująca i ta aktywizująca, że to jest nieustanna walka. W zależności od tego jakie działania podejmiemy ten układ jakby wygra. Zaleca ona super ćwiczenie nie tylko w kontekście seksualności, ale właściwie w każdym aspekcie naszego życia. Jak myślimy sobie na przykład o sferze zawodowej, żeby wyłapać, co nas wspiera, w jakich momentach chcieliśmy podjąć się jakiegoś zadania? Co się wtedy działo? Jakie były spełnione warunki, jakie osoby były wokół nas? A jakie sytuacje nas totalnie zatrzymują i hamują? Jesteśmy wtedy w stanie wyłapać momenty, które pobudzają system aktywizacji behawioralnej, bądź pobudzają bardziej system hamowania. Może się okazać, że – jeśli już się uczepiliśmy tego wystąpienia publicznego, to się tego trzymajmy – chwile, kiedy czujemy, że może jednak spróbujemy, że damy radę, to są momenty, kiedy na przykład to wystąpienie publiczne miałoby być w niewielkim gronie, w miejscu i z osobami, które znamy i bardzo lubimy. A te hamujące to będą właśnie wszystkie sytuacje, gdzie będzie duża grupa ludzi, których nie znamy, nie znamy miejsca. Jesteśmy tam pierwszy raz, bądź na przykład też bylibyśmy niewyspani czy głodni. To też są różne rzeczy, które bardzo mocno wpływają na nas, więc wyłapywanie sygnałów, które powodują, że nam się chce, albo że nam się odechciewa, jest bardzo pomocne w takich sytuacjach.
Wyobraźmy sobie, że na spotkaniu mamy jakiś super pomysł, ale się nie odzywamy. Dlaczego się nie odzywamy? Kiedy jednak się odezwaliśmy, jakie warunki wtedy były spełnione? I spróbujmy to odtworzyć w miarę możliwości. Jeszcze jest drugie możliwe działanie, czyli takie zostawanie za bardzo na zewnątrz i tutaj ważna uwaga. Czasami osoby wysoko wrażliwe tak mocno chcą dorównać innym i pokazać, że wcale nie odstają i nie są inni, że zapominają o swoim ciele. Po prostu je olewają, dociskają się na maksa, przebodźcowują. Ważnym jest, żeby nie zapominać o swoim ciele, nie zapominać o sobie, pamiętać, że nasz układ nerwowy od strony biologicznej jest tak zbudowany, że szybciej się przegrzewamy, że szybciej osiągamy moment nadmiernej aktywizacji naszego układu nerwowego. I to nie jest coś, co świadczy o tym, że jesteśmy jacyś nienormalni, taka jest po prostu budowa naszego układu nerwowego. To jest czysta biologia, a nie jakieś nasze defekty. Jeszcze chciałam powiedzieć, że jeśli chodzi o nadmierne pobudzenie, to nie dotyczy to sytuacji tylko negatywnych, może być tak, że jesteśmy na przykład bardzo podekscytowani i to nad pobudzenie jest wywołane nadmierną ekscytacją. Właśnie dokonaliśmy prezentacji, poszło nam super, bo też bardzo dobrze byliśmy przygotowani. Ćwiczyliśmy, nikt nie widział, że jesteśmy zestresowani. Jesteśmy tak podekscytowani, że nam się udało, że się jednak odważyliśmy i to zrobiliśmy, że potem nie możemy na przykład usnąć. Nie jesteśmy w stanie, po prostu jesteśmy tak podekscytowani, że… no właśnie. Jeśli chodzi o takie różne strategie, jak sobie radzić z nadpobudzeniem, to może być na przykład pójście na spacer lub głębokie oddychanie, to może być pamiętanie, żeby rozluźnić szczękę, żeby rozluźnić barki, głęboko westchnąć. U mnie w pracy się śmieją, bo kiedy zaczęłam chodzić na jogę, to tam bardzo dużo właśnie wzdychamy. Bardzo dużo uczymy się jak rozluźniać nasze ciało i później złapałam się na tym, że już nie tylko na zajęciach to robiłam, tylko szłam właśnie na przykład przez nasz open office i wzdychałam. Wszyscy się pytali: “Co ty robisz?”, a ja: “Rozluźniam się”. Więc to są różne działania, które super wspierają nasz układ nerwowy. Pomagają mu trochę wrócić na taki poziom optymalnego pobudzenia.
Jak zaczęłam się nad tym zastanawiać – jak wiecie dość dużo czasu spędziłam na tym, żeby siebie poznać – nagle zaczęło mi się wszystko układać w jedno. Najpierw zaczęłam wyłapywać co mnie wspiera, a co nie. W międzyczasie robiłam różne kwestionariusze, testy psychologiczne, ze względu na moją profesję, jednak na studiach trochę się tego robi, więc ten taki etap zgłębiania samoświadomości jest, ale pokazuje jakieś kawałki, kawałki, kawałki, kawałki. Potem trafiłam na warsztaty dotyczące wysoko wrażliwych osób, które prowadziła między innymi Alicja Suchcicka z Nieboskłonu – to szkoła jogi na Żoliborzu w Warszawie. Podczas tych warsztatów dowiedziałam się właśnie o tym terminie WWO i wszystko mi się po prostu skleiło. Nagle zrozumiałam różne swoje działania na przykład w pracy, pomimo tego, że bardzo lubię ludzi, z którymi pracuję. Pracuję na co dzień z ludźmi, pracuję w HR i moje zadania na tym polegają. Czy to jest prowadzenie szkoleń, czy przeprowadzenia rekrutacji, czy prowadzenie indywidualnych sesji coachingowych, czy zwykłe załatwianie codziennych problemów, naprawdę dużo czasu spędzam z drugim człowiekiem. A złapałam się na tym, że uwielbiam chodzić sama na lunche. Uwielbiam to, po prostu jak jest godzina lunchowa, to się zawijam i idę sama, pomimo tego, że u mnie w pracy jest raczej tendencja, że ludzie chodzą w grupach, że się umawiają: “Dobra, to idziemy o tej godzinie”. Czasami z nimi idę, ale większość czasu wolę jednak chodzić sama. Właśnie ten spacer w trakcie dnia pracy to jest moment dla mnie, żebym troszeczkę wyciszyła swój układ nerwowy – robiłam to całkiem intuicyjnie. Teraz lepiej rozumiem sytuację, bo bywało, że miałam wyrzuty sumienia, że znajomi z pracy pomyślą, że jestem nie towarzyska dlatego, że właśnie tak robię. Natomiast ważne jest to, że na co dzień jak z nimi rozmawiam to jestem towarzyska. To, że nie chodzę z nimi na lunch, to jest po prostu mój czas, żeby trochę odsapnąć i pobyć sama, bo dla osoby wysoko wrażliwej te momenty samotności są dość istotne. Bardzo ważne są też takie podstawowe kwestie jak odpoczynek, sen, jedzenie. Kiedy opowiadam o modelu dotyczącym dobrostanu zawodowego, to zwracam uwagę na to właśnie, że zależy on nie tylko od tego aspektu powiedzmy kariery. Czyli jaki wybierzemy zawód, jak mamy zaplanowaną ścieżkę kariery, jak dbamy o naszą motywację, jak planujemy zadania, też zależy od relacji – to jest megaistotne – ale również od tego, jak mam zorganizowaną przestrzeń wokół siebie, czy jak dbamy o swoje ciało, jak się odżywiamy. Czy pamiętamy o tym, żeby jeść, czy pamiętamy o tym, żeby pić, czy pamiętamy o tym, żeby się ruszać w taki bezpieczny, wspierający dla nas sposób. Mam nadzieję, że teraz trochę bardziej rozumiecie, dlaczego uważam, że jest to istotna kwestia i nie powinniśmy tego pomijać. Wszystko działa na nasz układ nerwowy. Nie da się tego oddzielić – jesteśmy naszym ciałem, ono na nas wpływa, czy tego chcemy, czy nie. Jesteśmy nim i powinniśmy, planując różne aspekty naszego życia, też o nim pamiętać.
Chciałam jeszcze zwrócić na uwagę na jeden aspekt, który może być mylony także przez osoby wysoko wrażliwe. Tak jak wspomniałam WWO nie lubią zmian albo może inaczej – troszeczkę mniej ufnie do nich podchodzą. Potrzebujemy trochę więcej czasu, żeby się z nimi oswoić tak jak z nowymi sytuacjami. Powoduje to reakcję, która się nazywa zahamowanie i może być mylona z nieśmiałością. To jest też ciekawe, bo są różne strategie, często mówi się o strategii w sytuacji stresowej, czyli: “Uciekaj albo walcz”, ale nie mówi się o tym, że jest jeszcze inna strategia, czyli właśnie zahamowanie. Po angielsku tą strategię nazywa się 3F, czyli: “Fight, flight or freeze”. Raz się spotkałam z tym podczas kursu ze szkolenia psów, natomiast ma takie samo zastosowanie u ludzi, czy u innych ssaków. “Freeze” to moment, kiedy w sytuacji stresowej po prostu zastygamy czy jesteśmy właśnie zahamowani – potrzebujemy najpierw zbadać sytuację, ocenić ją, zobaczyć, co się dzieje i dopiero później podejmujemy jakieś działania. Jeśli na przykład właśnie wchodzimy na szkolenie czy idziemy na jakąś imprezę na początku jesteśmy wyhamowani. Natomiast jak już się oswoimy z sytuacją, to zaczynamy po prostu wchodzić w to, nie musi to być nieśmiałość. Być może w nowej sytuacji jest bardzo dużo bodźców i to prze bodźcowanie też powoduje nasze zahamowanie. Osoby, które nas poznają, czy które na nas patrzą, mogą uznać, że jesteśmy osobami nieśmiałymi, bo nie jesteśmy tak aktywni. Natomiast z drugiej strony, możemy myśleć o sobie, że jesteśmy nieśmiali nie biorąc pod uwagę, że to jest bardzo duże obciążenie dla naszego układu nerwowego i potrzebujemy prostu troszeczkę zmniejszyć to nadpobudzenie. Osoby wysoko wrażliwe mają wiele cech, które są super między innymi w miejscu pracy – mają większą zdolność do dostrzegania i unikania różnych błędów, do analizowania, są bardzo sumienne i drobiazgowe. Mają dużą umiejętność głębokiej koncentracji o ile nic im nie przeszkadza. Mają wysoką zdolność do uczenia się mimochodem w ogóle są takimi osobami, które bardzo lubią się uczyć i bardzo cenią sobie rozwój intelektualny a ponadto są bardzo kreatywne.
Kiedy już przeszliśmy przez tą dość długą charakterystykę osób wysoko wrażliwych, odpowiedzmy sobie na pytanie: “Jakie zawody powinny wybrać osoby WWO?” I pierwsza odpowiedź jest taka, że nie wiem, to znaczy, nie ma dobrego zawodu dla WWO. Rzeczywiście ze względu na to, że osoby wysoko wrażliwe są bardziej wyczulone na subtelności, ale też na sztukę to bardzo dużo WWO jest w środowisku artystów. Często osoby wysoko wrażliwe podejmują pracę w służbie ludziom, to może być właśnie psycholog, psychoterapeuta, sędzia, lekarz. Bardzo dużo różnych takich zawodów, które są z obszaru działania w służbie drugiemu człowiekowi bądź jakiejś istocie. Ale tak naprawdę, wysoko wrażliwe osoby mogą pracować w każdym zawodzie. Nawet bywają bardzo skuteczni sprzedawcy, którzy są WWO dlatego, że sprzedawca, który będzie osobą wysoko wrażliwą, bardzo dobrze odczytuje drugiego człowieka, czyli swojego klienta i będzie potrafił zidentyfikować potrzeby tego klienta i dobrać produkty.
Z drugiej strony oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że takie środowisko, gdzie mamy cele, jest większa rywalizacja, ekspozycja społeczna może bardzo obciążać nasz układ nerwowy, więc jeśli chcemy się tym zajmować, dobrze jest mądrze zaplanować zarządzanie naszą energią. To znaczy nie brać sobie bardzo dużo zadań silnie stymulujących na jeden dzień, tylko je rozkładać, dbać o odpoczynek i tak dalej, i tak dalej. Ważne jest też, że bardzo często bierzemy na siebie za dużo, po prostu. Nie umiemy, nie chcemy delegować, boimy się zranić drugą stronę dlatego, że jesteśmy tak bardzo wrażliwi, do tego jesteśmy sumienni, dokładni i mamy tendencję do perfekcjonizmu. I co to powoduje? Bierzemy na siebie tak dużo, na każde zadanie poświęcamy tyle energii i robimy je tak dokładnie, że nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkich swoich zadań. Mamy poczucie, że jesteśmy w sytuacji beznadziejnej i podejmujemy decyzję, żeby odejść z pracy albo zaczynamy się zastanawiać czy zawód, który wybraliśmy, to rzeczywiście jest dobry zawód. Pojawia się cała masa różnych znaków zapytania i zaczynamy poszukiwać. Chcę wam na to zwrócić uwagę – nie twierdzę, że jeśli myślisz o zmianie zawodu, to nie jest dobra decyzja – tylko chcę żebyście się zastanowili, jeśli rozważacie zmianę zawodu, czy rzeczywiście ten zawód wam nie odpowiada? Czy właśnie jesteście tak zapętleni w tych zadaniach, że chcecie uciec i zmienić wszystko. Dobrze jest się zastanowić: “Dlaczego wybrałam tą pracę? Dlaczego wybrałam ten zawód, co w nim lubię?”. Usiądźcie, zastanówcie się na spokojnie i wtedy zobaczcie, bo może się okazać, że jesteście osobami, które muszą trochę więcej uwagi poświęcić na zadbanie o siebie i rozplanowanie tak pracy, żeby to uwzględnić. Jeśli chodzi o kwestię brania za wielu zadań na siebie, że robimy je tak dokładnie – mam dwie uwagi. Jedna jest taka, że nie musimy brać wszystkiego. Naprawdę nie musimy brać na siebie wszystkich zadań. Możemy część zadań przekazać innym współpracownikom.
Za tym przemawiają dwa argumenty. Opowiadałam w odcinku asertywności, że jeśli wykonujemy za innych zadania, to wychodzimy z założenia, że ja jestem OK, ty nie jesteś OK. Czyli z góry zakładamy, że te osoby mają jakieś mniejsze możliwości, mniejsze kompetencje. Ja to mówię, bo jako osoba wysoko wrażliwa, często biorę zadania, bo mi szkoda tych innych osób, nie chce im zrobić przykrości i tak dalej, i tak dalej. Na mnie bardzo mocno działa takie myślenie, że jeśli biorę te zadania od tych osób, to znaczy, że uważam je za mniej kompetentne. Nie wiem, czy na was to zadziała. To był pierwszy argument a drugi jest taki, że często bierzemy dużo zadań, bo chcemy pokazać na co nas stać. Jeśli liczycie na awans, to jednym z takich czynników, które bardzo mocno są brane pod uwagę, jest umiejętność delegowania zadań. Jest taka bariera rozwojowa, która się nazywa mikro zarządzanie, to jest zachowanie niepożądane, czyli właśnie branie i robienie wszystkiego. Więc jeśli byście chcieli awansować na przykład na stanowisko kierownicze, to to, że bierzecie wszystko na siebie i nie potraficie delegować, że nie potraficie asertywnie odmówić, to może blokować wasz awans. Mam nadzieję, że te dwa argumenty trochę zachęcą was do tego, żeby nie brać wszystkiego na siebie.
Druga rzecz to sumienność i dokładność. Chcę zwrócić uwagę na to, że jako WOO mamy tendencję do perfekcjonizmu – pomyślcie w ten sposób, że i tak dużo sumienniej i dokładniej wykonujemy wszystkie zadania, więc nasze średnio wykonane zadanie i tak będzie wykonane lepiej niż większości osób. Naprawdę stosowanie zasady ‘Good enough’ jest megafajne. Wszystko, co wychodzi z naszych rąk, ma zazwyczaj naprawdę wysoką jakość. Chcę Wam dać różne przykłady co rzeczywiście wspiera osoby wysoko wrażliwe, oczywiście nie musicie zastosować wszystkich – dla jednej osoby to będzie OK, a dla innej nie. Jedna osoba jest wyczulona bardziej na to, a druga na coś innego. Chcę Wam pokazać różne ogólne wskazówki, które mogą być pomocne. Aha i jeszcze jedna uwaga, różne wskazówki, o których mówię nie są tylko dla WWO. Dla każdej osoby różne działania są bardzo wspierające, natomiast dla WWO mogą być jeszcze bardziej wspierające, mogą mieć jeszcze większą wartość.
Pierwsza sprawa to harmonogram czy rozkład dnia. Tak jak w przypadku małych dzieci mówi się, że jest dla nich bardzo ważny stały plan dnia, tak dla osoby wysoko wrażliwej bardzo wspierająca jest właśnie powtarzalność, ale też planowanie i rozkład dnia. Jeśli wiemy, jak mamy zaplanowany dzień, to jesteśmy dużo bardziej spokojni. Druga rzecz, żeby nie planować za wiele zadań na jeden dzień. Jeśli na przykład wiemy, że wyzwaniem jest dla nas prezentacja, to nie planujemy sobie na ten dzień też spotkania później, jakiegoś wyjścia do knajpy. Jeśli planujemy zadanie które wiemy, że nas może prze bodźcować, mocno zaktywizować nasz układ nerwowy to później zaplanujmy taki czas, gdzie będziemy mogli po prostu odsapnąć, chodzi o planowanie czasu na odpoczynek. W ciągu na przykład 8 godzinnego dnia pracy może to być na przykład po prostu wyjście na spacer, żeby móc usiąść w samotności i ciszy. Dla osoby wysoko wrażliwej, na przykład praca na open space jest szczególnie dużym wyzwaniem. Nie dość, że zazwyczaj w biurach światło jest dość ostre, to jeszcze na open space jest dość głośno, dużo słyszymy. Jeśli ktoś inny rozmawia, to nam może być ciężko. Jeszcze może być włączone radio i po prostu skupienie się na jednym zadaniu, które musimy wykonać, może być dla nas katorgą. Jeśli mamy możliwość możemy się zaopatrzyć w słuchawki albo nawet w stopery i się wyciszyć. Możemy spróbować ulokować się w jakiejś salce, ale oprócz tego róbmy sobie po prostu przerwy i pamiętajmy o tym, żeby pójść i odsapnąć trochę, żeby zmniejszyć ilość tych rzeczy, które nas stymulują. Jeśli mamy prezentację, tak jak wspomniałam przygotowania, przygotowania, przygotowania.
Bardzo wspierająca jest też natura, jest masa badań, które pokazują jak dobre, lecznicze działanie mają spacery. W Finlandii lekarze w ramach zaleceń do stosowania, wypisują spacery na łonie natury. Ja polecam jogę – jest naprawdę cudowna, jeśli chodzi o uspokojenie układu nerwowego, także medytacje i różne inne techniki relaksacyjne czy oddechowe działają cuda. Czasami jak jestem za bardzo pobudzona i kładę się spać czuję, że jestem zmęczona, ale z drugiej strony właśnie jestem taka pozytywnie nakręcona. Wtedy jak leżę przychodzi mi do głowy cała masa różnych, nowych pomysłów. Jak już naprawdę boję się, że ten super pomysł gdzieś umknie to wstaje, notuje wszystko i kładę się znowu spać. Ale bardzo często próbuje usnąć i nie mogę, właśnie czuję, że te myśli tak latają. Wtedy, po pierwsze zaczynam się skupiać na dźwiękach dookoła, mieszkam przy dość ruchliwej ulicy, gdzie jest tramwaj, więc mogę się po prostu wsłuchać w przejeżdżający tramwaj czy w różne inne dźwięki, a do tego stosuję technikę, która się nazywa 20 oddechów oczyszczających. Polega na tym, że 5 razy robimy wdech nosem, wydech nosem; 5 razy wdech nosem wydech ustami; potem znowu 5 razy wdech ustami i wydech ustami; i 5 razy wdech ustami, wydech nosem. Oczywiście skupiacie się na tym, żeby liczyć – genialny sposób, żeby przestać myśleć, bo się skupiamy wtedy po prostu na tej jednej rzeczy. Dla mnie działa cuda.
To co na przykład dla mnie jest megawspierające, to można powiedzieć szeroko rozumiany minimalizm. Nie jestem osobą, która ma 100 rzeczy. Ale widzę, że jeśli zaczyna przybywać różnych rzeczy w otoczeniu, to zaczynam się trochę stresować, ostatnio właśnie czytam książkę z obszaru rodzicielstwa: „Wychowanie w duchu prostoty”, o minimalizmie w rodzicielstwie. Zainspirowana tą książką, zrobiłam ostatnio porządki w zabawkach moich córek, które pomimo tego, że ‘A’ mają 2 lata, ‘B’ my prawie nic nie kupujemy, to zabawek mają po prostu masę – mam dużą rodzinę i każdy chce obdarować małe dzieci. Tych zabawek się zrobiło bardzo dużo, więc zrobiłam porządki i efekt jest taki, że po pierwsze czuję dużą ulgę teraz. Jak wchodzę do pokoju, jest naprawdę super. Po drugie – moja starsza córka jest zachwycona zabawkami, które ma – odkryła wreszcie zabawki, które były gdzieś przywalone innymi i ona się teraz nimi cudownie bawi. Naprawdę, widzę same plusy tego. Zaczęłam już przechodzić przez kolejne obszary naszego domu. U siebie na biurku czy co jest zabawne, nawet na pulpicie. Już pomijam, że na biurku zawsze mam po prostu porządeczek i mało rzeczy, ale nawet na moim pulpicie jest tylko jedna ikonka ‘Kosz’. Na mnie bardzo działa takie zmniejszanie bodźców, oczywiście pomijam to, że bardzo wspierające było, że wyłączyłam wszystkie powiadomienia w telefonie, no poza SMS-ami i telefonem w sensie jak ktoś dzwoni. Ale wszystkie powiadomienia na Messengerze, Whatsuppie, Viberze, Tweeterze, Instagramie, Facebooku. Wszystko mam wyłączone i dopiero jak wejdę w tą aplikację, wtedy widzę co się dzieje. To jest bardzo pomocne, bo mnie to mega rozpraszało. Jak się na czymś skupię – a WWO potrafią się bardzo mocno skupić na zadaniu, ale muszą mieć właśnie taką możliwość, czy jakby jak najmniej bodźców – to rzeczywiście mogę bardzo dużo wycisnąć pod warunkiem, że się nie rozpraszam.
I jeszcze jedna technika czy strategia, która bardzo pomaga, czyli odpuszczanie. Naprawdę odpuszczanie jest czasami najlepszą rzeczą, którą można dla siebie zrobić. Jeśli już wiemy, że jesteśmy WWO, wiemy co to znaczy, możemy wytłumaczyć to różnym osobom, dlaczego się zachowujemy tak, a nie inaczej. Jeśli mamy potrzebę zostać teraz sami nie oznacza, że mamy coś do tej drugiej osoby, że jesteśmy na nią źli i chcemy ją jakoś ukarać, po prostu potrzebujemy zadbać teraz o siebie, o nasz dobrostan i doprowadzić nasz układ nerwowy do optymalnego poziomu pobudzenia. Dużo też zależy od osoby czy relacji. Na ile możemy sobie pozwolić, na ile czujemy się bezpiecznie, żeby tłumaczyć, co to znaczy. Wyobrażam sobie, że w pracy możemy mieć też na tyle dobrą relację z naszymi współpracownikami, bądź z naszym przełożonym, gdzie możemy wytłumaczyć, dlaczego czasami zachowujemy się tak, a nie inaczej.
Na sam koniec chciałabym jeszcze tylko powiedzieć dwie rzeczy. Może się wydawać, że osoby wysoko wrażliwe są słabe, to nie jest prawda. Nasza siła leży po prostu gdzie indziej. Bardzo często jesteśmy nieocenionym wsparciem w momentach kryzysu egzystencjonalnego, naprawdę mamy wielką siłę. Ta siła się po prostu gdzie indziej objawia. Często dzięki empatii, wysokiej reaktywności emocjonalnej, aktywizacji neuronów lustrzanych jesteśmy w stanie sprawić, aby inni mogli znieść cierpienie i zło w różnych ciężkich sytuacjach. Chciałabym przytoczyć historię psychoterapeuty żydowskiego pochodzenia, Viktora Frankla, który napisał książkę: „Człowiek w poszukiwaniu sensu”. Książka ta jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, o jego pobycie w obozie koncentracyjnym w czasie II Wojny Światowej. Odkrył on, że osoby, które znalazły większy sens w swoim życiu były w stanie lepiej znieść wszystko co się z nimi działo. Opisuje tam taką sytuację, kiedy wszyscy leżeli w nocy wyczerpani, były zgaszone światła. Więźniowie znali go bardzo dobrze i wiedzieli, jakie on ma możliwości, umiejętności wsparcia w sytuacjach kryzysowych. Zaczęli go prosić, żeby zaczął do nich mówić, po prostu. Tylko, żeby zaczął do nich mówić. I on wiedział, oni też wiedzieli, że jest wśród tych osób kilku mężczyzn, którzy chcą tej nocy popełnić samobójstwo, a tam samobójstwo, poza tym, że była to wielka tragedia to jeszcze inni więźniowie byli potem karani. Jeśli którykolwiek z więźniów popełni samobójstwo a inni temu nie zapobiegli. Zebrał się na wyżyny swoich umiejętności psychoterapeutycznych, wziął wszystkie swoje możliwe zasoby i mówił do nich, opowiadał im całą noc. Nad ranem, ci mężczyźni zebrali się dookoła niego i ze łzami w oczach dziękowali mu za to, co dla nich zrobił. Tej nocy nikt się nie zabił. Wiem, że ta historia jest bardzo ciężka, że w dzisiejszych czasach mamy szczęście, że nie znajdujemy się w takich sytuacjach. Świat wygląda teraz inaczej. Natomiast chce wam pokazać, jak silni jesteśmy i jak jesteśmy potrzebni także w społeczeństwie. 20% populacji są to osoby wysoko wrażliwe. Tak jak rozmawialiśmy w ostatnim odcinku z Piotrkiem Lewandowskim, ważne jest to, żeby w organizacji, ale też w całej populacji ludzkiej, były osoby o różnych typach osobowości i o różnym temperamencie. Nie wstydźmy się tego, kim jesteśmy. Zacznijmy doceniać to, kim jesteśmy i zacznijmy dbać o siebie. Dbając o siebie, możemy wnieść bardzo dużo dobra do świata. Tego naszego, małego, lokalnego, otaczającego nas, ale też do całego świata.
Jeszcze na sam koniec chciałabym tylko przeczytać kilka punktów, które Elaine Aron opisała jako postulaty naszego ciała, niemowlęcego ciała jak ona je nazywa. „Proszę, nie narzucaj mi więcej niż mogę znieść. Taki się urodziłem i nie mogę tego zmienić. Jestem wspaniały, pozwalam ci o wiele głębiej czuć i odbierać świat. Należę do tego, co w tobie najlepsze. Często zaglądaj do mnie i zajmuj się mną od razu, jeśli tylko możesz. Kiedy jestem wyczerpany, potrzebuję snu. Nawet jeśli wcale nie wyglądam na zaspanego, jest dla mnie ważne, aby mieć stały rozkład dnia, a przed snem wykonywać spokojniejsze rutynowe czynności. Postaraj się lepiej mnie poznać. Tylko nie chcę, żebyś mnie niańczył, zwłaszcza żebyś myślał, że jestem chory albo słaby. Jestem nadzwyczaj bystry i silny, na swój sposób. Absolutnie nie życzę sobie, żebyś nade mną wydziwiał i zamartwiał się o mnie całymi dniami. Albo żebyś ciągle wynajdywał z mojego powodu jakieś wymówki. Nie chcę nikomu sprawiać kłopotu ani tobie, ani innym. A przede wszystkim liczę na ciebie dorosłego, że wymyślisz, jak to wszystko zorganizować. Nie ignoruj mnie, proszę, tylko kochaj. I polub mnie takiego, jaki jestem.”
I to kochani wszystko na dziś. Mam nadzieję, że dzisiejszy odcinek sprawi, że trochę z większą wdzięcznością podejdziecie do tej części siebie, która jest wspaniała, tylko wymaga od nas też trochę zatroszczenia się o siebie. Jeśli chcielibyście się dowiedzieć więcej, czy poznać inne osoby WWO, to zachęcam was do zajrzenia na przykład na Facebooka, jest tam grupa ‘Wysoko wrażliwi dorośli’. Co jakiś czas się pojawiają takie super warsztaty, które prowadzi Alicja ze szkoły jogi Nieboskłon. Właśnie dla osób wysoko wrażliwych, więc warto zajrzeć na ich stronkę. Oczywiście wszystko wam podlinkuje standardowo w opisie odcinka. Trzymajcie się ciepło. I słyszymy się za 2 tygodnie. Maria Gembarzewska-Truong