Nie wiem jak wy, ale ja już jestem zmęczona całą tą sytuacją.
Widziałam założenia, że 21 kwietnia ma być taką kulminacją, jeśli chodzi o zachorowania na Covid-19. Natomiast szczerze mówiąc, ostatni tydzień dał mi tak w kość, że się zastanawiam, czy to też nie zbiega się z taką kulminacją, jeśli chodzi o spadek nastroju dużej części społeczeństwa. Zeszły tydzień, to był zdaje się 5 tydzień izolacji społecznej. I no, mnie naprawdę dość mocno już to dojechało, że się tak wyrażę, ta sytuacja. I od strony jakby zawodowej od strony prywatnej, jakby dość mocno to odczułam, ale oczywiście przypuszczam, że nie tylko ja i tak jak wszyscy odczuli to na obu tych płaszczyznach. I nawet właśnie w zeszły piątek umówiłyśmy się z koleżankami na taką wideokonferencję na Messengerze i dość mocno uderzyło mnie to, że na pytanie, ‘Co dobrego nas spotkało w zeszłym tygodniu?’ żadna z nas nie była wstanie w zasadzie nic powiedzieć. No i to był taki dla mnie przełom, gdzie stwierdziłam, że dobra, trochę w to wpadłam tyle czasu, tyle lat poświęciłam na to, żeby osiągnąć swój dobrostan zarówno w życiu zawodowym jak i w życiu prywatnym. I bardzo, tak powiedzmy świadomie podeszłam do tematu, poznałam siebie i wiedziałam, co mnie wspiera a co nie. I na co dzień starałam się tego pilnować, żeby dbać o ten swój dobrostan i te wszystkie wydarzenia zupełnie jakby przewaliły cały mój plan stanęłam w nowej zupełnie sytuacji i przyznam szczerze, że trochę weszłam w taki tryb przetrwania, żeby jakkolwiek, no właśnie, żeby po prostu dni leciały. No i nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym. Po prostu zgubiłam całą tą swoją autorefleksyjność i taką uważność na siebie. Gdzie da się na tym przejechać przez jakiś czas, ale w pewnym momencie po prostu właśnie zostajesz w takim momencie, gdzie, no gdzie jest to przesilenie, gdzie jest tego za dużo i po prostu nie da się tak jechać przez, przez dłuższy czas. W pewnym momencie po prostu musisz się zatrzymać. No i stwierdziłam, że dobra, no to jest dla mnie sygnał, już taki jest spadek, już takie jest przesilenie, to jest dla mnie sygnał, żeby no wrócić do podstaw, wrócić do korzeni. Przypomnieć sobie, jak osiągnęłam mój dobrostan i spróbować w miarę możliwości dostosować się do tej nowej sytuacji. Nie na takim poziomie, na jakim w normalnej sytuacji byłam w stanie zadbać o swój dobrostan, no ale mimo wszystko podjąć jakieś kroki, żeby wyjść, powiedzmy trochę z tego marazmu.
I tutaj odgrzebałam stary kurs, na który jakiś czas temu się zapisałam, ale ciągle miałam coś innego do roboty. Z psychologii pozytywnej. Jest to jakby obszar psychologii, który no przyznam szczerze, że na moich studiach nie był jakoś mocno, mocno poruszony i eksploatowany, więc miałam takie poczucie, że, że to jest coś, o czym nie wiem za dużo. Natomiast złapałam się na tym, że tak samo jak z coachingiem, miałam mylne wyobrażenie tego, czym to jest. Dlatego, że psychologia pozytywna od razu mi się skojarzyła, i z tego co zdążyłam zauważyć wielu osobom ta psychologia pozytywna kojarzy się z tym, że musisz być taki po prostu hiperpozytywny. Taki pozytywny na siłę, co by się nie działo, to ja po prostu mam przyklejony uśmiech od ucha do ucha i po prostu wszystko jest super. Takie ’be happy no matter what’. No i oczywiście, jak z coachingiem, okazało się, że moje wyobrażenie było mylne. Bo w tej psychologii pozytywnej nie chodzi o to, żeby być hiperpozytywnym. Nie chodzi o to, żeby nie dostrzegać negatywnych emocji, żeby ich w ogóle nie było. Dlatego, że dzięki negatywnym emocjom jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. One pomogły naszym przodkom przetrwać, są adaptacyjne i bardzo nam pomagają w życiu. Pomagają nam na co dzień, bo mobilizują nas do zmiany, pomagają unikać niebezpieczeństw. One nas mobilizują do tego, żeby coś zmienić w momentach, kiedy coś nas uwiera. Natomiast ta psychologia pozytywna zwraca uwagę na to, że istnieje coś takiego, po angielsku to się nazywa ‘negativity bias’. To jest taka dysproporcja pomiędzy negatywnymi a pozytywnymi emocjami, ponieważ siła tych negatywnych emocji jest dużo większa niż pozytywnych i dlatego tak łatwo nam w nie wpaść. Można powiedzieć, że ten ostatni miesiąc był po prostu miesiącem dla negatywnych emocji. To jest tak, trzeba dać im dojść do głosu, ale to był miesiąc i myślę, że ten miesiąc jest wystarczający na to, żeby je odczuwać i fajnie by było jakoś sobie spróbować poradzić w tej sytuacji. Jednak się z nimi zacząć pomalutku żegnać, w tym sensie, żeby je trochę przygaszać. Dlaczego? Dlatego, że o ile negatywne emocje pomagają nam właśnie w tej sytuacji tu i teraz, pomagają nam zmienić to co nam przeszkadza. To pozytywne emocje są bardziej nastawione na przyszłość. One poszerzają nasz sposób myślenia, pomagają nam w budowaniu naszych zasobów tak, aby być bardziej odpornym, żeby być bardziej zaradnym. Pomagają nam właśnie wstać, otrzepać się i pójść dalej. I myślę, że to jest ten moment, dla mnie i dla wielu osób, kiedy te pozytywne emocje nam się naprawdę przydadzą. Kiedy przyda nam się to, żebyśmy byli wstanie spojrzeć teraz szerzej.
Badania pokazują też to, że jeśli trwamy w tych negatywnych emocjach, bardziej dostrzegamy szczegóły. Natomiast jeśli kultywujemy, czy jakby więcej, częściej doświadczamy tych pozytywnych, w trakcie doświadczenia tych pozytywnych emocji, jesteśmy wstanie spojrzeć szerzej. Tak z tego powiedzmy lotu ptaka, co otwiera nam więcej możliwości. I tak jak powiedziałam psychologia pozytywna mówi o tym, że jest pewna dysproporcja między negatywnymi i pozytywnymi emocjami. Dlatego, że te negatywne emocje, one tak jakby na nas krzyczą. Natomiast te pozytywne, najczęściej tylko szepczą. One nie są tak, no właśnie, one nie mają aż takiej mocy dotarcia do nas jak te negatywne. Dlatego tak trudno czasami jest nam dostrzec to, że coś pozytywnego mogło się wydarzyć. Trzeba im jakby dać przestrzeń do tego, żeby one mogły wybrzmieć. Dam wam przykład. Wyobraźcie sobie, że mieliście super prezentacje, wystąpienie publiczne, do którego się przygotowywaliście bardzo długo. I ono poszło wam super, naprawdę trwało, nie wiem, pół godziny, 95% tego czasu po prostu szybowaliście, było mega. Ale zrobiliście jeden błąd. I założę się, że tak jak i ja, będziecie pamiętać tylko o tym błędzie i się skupiać na tym ‘Jak mogłem popełnić, czy mogłam popełnić ten błąd?’. I to może nam zrujnować humor, zamiast się cieszyć, że tak dobrze nam poszło, że te 95% czasu było super. To my się skupiamy na tym jednym detalu. To co jest też ciekawe, to to, że tych, pozytywnych emocji jest bardzo dużo. Ale my o nich często myślimy w kategoriach, szczęście, radość. Nawet Paul Ekman, który przeprowadził takie olbrzymie badanie na temat tego, w jaki sposób są odczytywane emocje w różnych kulturach. Badając te emocje używał tylko jednej pozytywnej versus sześć negatywnych emocji. Było to związane z tym prawdopodobnie, że ogólnie te pozytywne emocje, ich mimika, jest bardzo podobna. Natomiast to nam daje fałszywe przeświadczenie, że jest takie duże spektrum tych, tak zwanych negatywnych emocji. A tych pozytywnych jest tak niedużo. Natomiast Dr. Barbara Fredrickson, która pracuje w nurcie właśnie psychologii pozytywnej. Mówi o takich 10 pozytywnych emocjach i podaje według częstotliwości ich występowania. Jest to oczywiście oparte na serii badań, które przeprowadziła razem ze swoim zespołem. Te emocje to radość, wdzięczność, spokój, zainteresowanie, nadzieja, ta która zwiększa naszą odporność w trudnych czasach. Dlatego często jest tak, że w tych ciężkich czasach następuje taki nawrót do religii. Bo to nam daje nadzieję. Duma, uciecha czy zabawa (nie wiedziałam do końca, jak to przetłumaczyć), inspiracja, podziw i na końcu miłość, która góruje nad nimi wszystkimi. Więc jak widzicie, jak zobaczyłam tą listę, to się zdziwiłam, bo w sumie no nie wiem, no rzeczywiście też nie zdawałam sobie sprawy z tego, że rzeczywiście tych emocji pozytywnych jest naprawdę dużo. I co ciekawe, to w ciągu dnia, możemy wszystkie te emocje przeżywać i nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy.
Kolejna ciekawa asymetria, którą odkryli Barbara Fredrickson razem ze swoim zespołem to to, że w takiej standardowej sytuacji, pozytywnych wydarzeń w życiu jest więcej. Częściej występują pozytywne wydarzenia niż te negatywne. Natomiast może być tak, że my mamy właśnie mylne wrażenie, że wydaje nam się, że tych negatywnych jest więcej dlatego, że po pierwsze, właśnie tak jak mówię te negatywne emocje, one krzyczą do nas, te pozytywne tylko szepczą. Po drugie, nawet jak oglądamy wiadomości, bardzo rzadko się zdarza, że w wiadomościach są jakieś pozytywne informacje, dlatego, że one się nie sprzedają. I jeśli oglądamy cały czas wiadomości, przeglądamy media, no to mamy wrażenie, że po prostu świat się wali i rzeczywiście, no nic dobrego się na świecie nie dzieje. No i teraz cała sztuka polega na tym, żebyśmy dostrzegali te pozytywne wydarzenia w naszym życiu. Żebyśmy mogli im nadać rangę pozytywnych i zauważyli, czy pozwoli na to, żeby powstały te pozytywne emocje. I nie jest to kwestia. To co jest super ważne i myślę, że takie, no właśnie dające nadzieję to to, że ta taka powiedzmy odporność, dostrzeganie czy umiejętność dostrzegania tych pozytywnych rzeczy i wydarzeń to nie jest coś, co jest wrodzone i nie możemy nie wiem, jedni, jedni mają taką umiejętność, inni nie. To jest coś, czego można się wyuczyć w trakcie treningu. I to co jest fajne to to, że to nie jest kwestia uczenia się czegoś nowego, że to nie jest tak, że teraz nagle mamy zacząć robić coś, czego nie robiliśmy, żeby poczuć się dobrze. Tylko, żebyśmy po prostu byli bardziej otwarci, uważni i wyczuleni na te dobre rzeczy, które się zdarzają w ciągu całego naszego dnia. Czyli nie zmieniamy nic, tylko dostrzegamy to, co już jest. Tak samo jest z dziećmi czy naszym rozwojem jako, my jako pracownicy. Jeśli skupiamy się tylko na tych tak zwanych obszarach do rozwoju, na jakichś naszych niedociągnięciach, to powstaje takie mylne poczucie, że jesteśmy do niczego, że jesteśmy nieudacznikami. I tutaj jest apel do menedżerów, dlatego to jest tak ważne, żeby jak najczęściej dawać tą pozytywną informację zwrotną. Bo ja wiem, że mamy tendencję do tego, że jeśli jest dobrze, no to nic nie mówimy, no bo znaczy, że jest dobrze. Ale właśnie o to chodzi, że jeśli ja jako pracownik otrzymuje cały czas tylko negatywną informację zwrotną, to mam wrażenie, że jestem po prostu do dupy. Chodzi o to, żeby jakby wygenerować to całe dobro, dodawać nam skrzydeł właśnie w ten sposób, zauważając te dobre rzeczy. Jest to dużo bardziej efektywne. Czyli to, co bym chciała, żeby wybrzmiało to jest to, żeby dostrzegać sytuacje, które są pozytywne w ciągu dnia, po prostu dostrzegać je, że są. Jeśli będziemy coraz więcej dostrzegać tych sytuacji, to będziemy też w stanie w ciągu dnia podejmować takie działania i takie decyzje, które sprawiają, że czujemy się szczęśliwsi, które dają nam radość. Dlatego to jest tak ważne, żeby wychodząc od samoświadomości, od uważności, wiedzieć, jakie sytuacje sprawiają, że czujemy się dobrze i starać się intencjonalnie tworzyć przestrzeń dla nich, żeby one się pojawiały. Żeby jak najczęściej znajdować się w komfortowych warunkach na tyle, na ile jest możliwe to w tej obecnej sytuacji. I to nie jest to samo, co zmuszanie się do odczuwania pozytywnych emocji. To jest tylko tworzenie przestrzeni dla nich, żeby one się pojawiły.
Chciałam jeszcze wspomnieć o badaniu, które właśnie Dr. Fredrickson przeprowadziła razem ze swoim zespołem po 11 września, właśnie w Ameryce, gdzie na początku sprawdzali, jaki był poziom nastroju wszystkich osób badanych, i u wszystkich był ten poziom bardzo podobny, był bardzo niski. Wszyscy odczuwali bardzo dużo gniewu, bardzo dużo smutku, natomiast później wszyscy badani zostali podzieleni na dwie grupy. W jednej grupie proszono ich o to, aby starali się codziennie dostrzegać dobro i żeby starali się znaleźć pozytywne znaczenie i korzyści na przyszłość tych obecnych wydarzeniach, które miały miejsce. Okazało się, że te osoby dużo szybciej dochodziły do siebie. Wykształciła się w nich większa odporność, szybciej były wstanie wrócić do aktywności. Także najnowsze badania pokazują, że jeśli postaramy się dostrzegać więcej dobra w naszej codzienności lub znajdywać pozytywne znaczenie, to może nam to przynieść wiele dobrego. I to, co powiedziałam kluczowe w tym ujęciu jest to, że odporność psychiczna to jest zasób, który można poszerzać. Jest jak mięsień, to można wyćwiczyć. Natomiast to, co jeszcze jest ciekawe w kontekście psychologii pozytywnej, to to, że są wyniki dotyczące zbyt dużej dawki pozytywności. Otóż, jeśli jesteśmy zbyt pozytywni, nasza kreatywność siada, po prostu spada. Wszystko, o czym mówiłam dzisiaj i odporność, i kreatywność wymaga zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Te negatywne emocje, czy ta negatywność utrzymuje nas w rzeczywistości. I o to chodzi, aby znaleźć tę równowagę i dynamikę pomiędzy pozytywnością i negatywnością. Bo tak jak powiedziałam wcześniej, to jest tak, że w trakcie odczuwania tych pozytywnych emocji poszerza nam się, powiedzmy pole widzenia i zwiększa się odporność psychiczna. I to dodaje nam zasoby, buduje dla nas takie podwaliny do tego, żeby zacząć działać, żeby robić coś dalej. I życzę nam tego wszystkim, żebyśmy byli w stanie działać dalej. Żebyśmy znaleźli w sobie właśnie tę siłę, żeby odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości i żeby ruszyć.
I żeby zachęcić trochę i siebie, i was do tego, żeby zacząć wychodzić z tego marazmu, to chciałam was zaprosić do zabawy. Nie mówię, nie nazywam tego wyzwaniem, bo nie wiem, dlaczego, ale ja mam tak, że wyzywanie od razu we mnie powoduje jakiś taki czynnik, nie wiem jakiegoś stresu i takiego takiej napinki, więc ja chcę, żeby to była zabawa. I jest kilka opcji. Pierwsza jest taka, żeby każdy z nas wziął dzisiaj słoik. I od dzisiaj przez najbliższe 14 dni, żebyśmy wrzucali do tego słoika wszystkie pozytywne doświadczenia, jakie w ciągu dnia nam się wydarzyły. Może to być jedno, może to być 5. Wszystko, co wam przychodzi do głowy, ale żeby to było przynajmniej jedno. Po pierwszym tygodniu sprawdźmy, co nam się dobrego przydarzyło. Po 2 tygodniach znowu sprawdźmy, co się fajnego wydarzyło. I tych dobrych doświadczeń przybywa. Druga opcja jest taka, że jakby to może być następny krok. Żeby zacząć tworzyć listę rzeczy, które mnie wspierają i żeby spróbować przeplatać je w ciągu całego dnia. Ja powiem wam, że zaczęłam się zastanawiać nad tym, po tej rozmowie z koleżankami, gdzie nie byłyśmy w stanie powiedzieć nic dobrego co nam się przydarzyło. W końcu po jakimś czasie, już pod koniec naszej rozmowy, która była dość długa, jedna z koleżanek powiedziała ‘Ale wiecie co, muszę wam powiedzieć, że pomimo tego wszystkiego, co się dookoła dzieje, to jest jeden pozytywny wydźwięk tego. Bo odezwała się do mnie koleżanka, z którą nie rozmawiałam 4 lata’. Na to druga koleżanka powiedziała ‘Rzeczywiście, do mnie też się zaczęły osoby odzywać, z którymi dawno nie rozmawiałam’. Ja też się zaczęłam zastanawiać, że tak naprawdę to pomimo tego, że jestem po prostu dojechana, to rzeczywiście też dużo rzeczy się dobrych wydarzyło. Bo na przykład moja dwuletnia córka zaczęła przesypiać całe noce. Pierwszy raz od 2 lat przesypia całe noce. Wcześniej się budziła co 2-3 godziny, a ostatnio nawet co godzinę. W ogóle jakoś, no nie wiem. Przyznam szczerze, że nie celebrowałam w ogóle tego momentu. A to jest naprawdę duże osiągnięcie dla nas i dla poprawy jakości naszego życia. Czy nawet to, że przygotowałam prezentację, zaproponowałam w ogóle całą inicjatywę u klienta, która przeszła. I którą będę realizować. Też jakoś nie dałam sobie czasu na to, żeby to dostrzec, zauważyć i celebrować. Albo to, że mam pyszną kawę w domu, naprawdę. I pomimo tego, że jest dość duży chaos, to staram się przynajmniej raz dziennie wypić tę kawę, która jest po prostu, no pyszna. Naprawdę jest pyszna i to jest taki moment, kiedy właśnie, no to jest taka moja wisienka na torcie. No i to, że naprawdę ta ostatnia, wideokonferencja z moimi koleżankami to była super rzecz. Bardzo dobrze wpłynęła na poprawę mojego humoru. I nagle się okazało, że to nie jest tak, że ten cały miesiąc to były po prostu tylko negatywne rzeczy, ale te pozytywne też się działy, tylko ja ich wcześniej nie zauważałam po prostu. Właśnie dlatego, że te pozytywne rzeczy, te pozytywne emocje, one nam szepczą gdzieś z tyłu, one są delikatne, bardzo subtelne. I chodzi o to, żebyśmy właśnie teraz skierowali bardziej swoją uważność na to.
Natomiast, może być tak, że niektórzy z nas po prostu nie są w stanie ruszyć. Jesteśmy totalnie załamani, nie jesteśmy wstanie. Możemy odczuwać olbrzymią złość. I tutaj ja bym proponowała przed przystąpieniem do, znaczy, jeśli dacie radę, to oczywiście zachęcam, przystępujcie do zabawy. Jeśli nie jesteście w stanie, to może dobrym sposobem byłoby po prostu usiąść i napisać list ze wszystkim, co mnie boli. Użyjcie w nim wszystkich wyrazów, jakie chcecie, jedźcie, po prostu wyżyjcie się. Wyżyjcie się, może to być wielkimi literami, po prostu wypiszcie wszystko co wam leży na sercu. Po prostu dajcie upust tej złości na kartce, a potem to spalcie. A jeśli czujecie, że po prostu nie dacie rady sami, jest naprawdę kiepsko, to nie bójcie się zwrócić o pomoc do specjalisty. Naprawdę psychoterapia to jest super rzecz, bardzo może pomóc. Teraz jest bardzo dużo możliwości, jeśli chodzi o darmowe konsultacje online z psychoterapeutami. Więc jeśli czujecie, że to wszystko po prostu was przeciąża, nie dajecie rady i nie ma opcji, żeby ruszyć z miejsca. Naprawdę nie bójcie się sięgnąć po pomoc.
No i tak, jeśli chodzi o zabawę. Ja ją nazwałam roboczo ‘widzę dobro’. I fajnie będzie, jeśli się podzielicie swoimi działaniami w tym temacie. Utworze też grupę na Facebooku, gdzie będzie można się dzielić różnymi pomysłami dotyczącymi tego, jak dbać o ten swój dobrostan i jakie można działania w tej nowej rzeczywistości podjąć. Więc, dawajcie znać, wrzucajcie na Instagramie, na Facebooku, wszędzie, wasze pomysły z hasztagiem ‘widzę dobro’ i widzimy się w sieci. Zapraszam do zabawy. I słyszymy się za 2 tygodnie. Dzięki wielkie, Maria Gembarzewska-Truong.